sobota, 27 lutego 2016

Zanim pojawiła się Coco Chanel

Moda zatoczyła koło. Niegdyś to damy z elit mogły pozwolić sobie tylko na drogie kreacje od najlepszych projektantów. Dziś jest odwrotnie. Dzięki masowej produkcji i tańszym materiałom, za modą podążać może każdy. Ci najbardziej zamożni jednak coraz częściej z tej pogoni za trendami rezygnują, a zamiast tego wybierają prostotę, stonowane kolory i klasyczne wzory.



Teraz powiedzieć, że ktoś interesuje się modą znaczy właściwie wszystko i nic. Bo nie wystarczy śledzić trendy i regularnie oglądać wystawy. Dobrze jest poszukać głębiej, dowiedzieć się więcej i bardziej świadomie dobierać kolejne elementy garderoby do swojej szafy.

Historia mody w jakimś sensie pozostaje trochę na uboczu. Jest historią w wersji popularnonaukowej. Te główne wydarzenia, które wpłynęły na losy świata jednak również się w niej pojawiają i odciskają na niej swoje piętno.

  • Myślicie, że moda wywodzi się z Francji a jej kolebką od zawsze była Francja?
  • Kto królował w Paryżu zanim sukces odniosła Coco Chanel?
  • Jakie były te pierwsze trendy, kiedy rodziło się haute couture?

Zapraszam do lektury szkiców o modzie. Na dobry początek historia domu mody Worth.


photo credit: 1898 via photopin (license)

czwartek, 25 lutego 2016

Też tak czekacie na wiosnę?

Dziś obudziłam się wyjątkowo rozmarzona.
Z szerokim uśmiechem.
Inaczej niż przez ostatnie dni.

Ten poranek był inny.
Wiosenny.



Chociaż to trochę trywialnie nakręcić się pozytywnie na cały dzień kilkoma promieniami słońca, to jednak mi z tym wyjątkowo dobrze.

A tak na poważnie. Kalendarzowa wiosna już za 24 dni. Przyroda znowu zatoczy koło, a wszystko rozpocznie się na nowo. Znowu pojawią się kolory, brzęczące owady, wiosenne i rześkie zapachy.

Wiosna jest dla mnie pobudką do zmian. Bardziej motywującą niż Nowy Rok. A jej pierwszy dzień jak żaden inny nadaje się do nowych postanowień.
Że codzienne zacznie się biegać.
Chodzić na spacery.
Więcej czasu spędzać na dworze.
Być bliżej natury

Ale i rozwijać siebie. Śmiało i z optymizmem planować przyszłość. Wyznaczać nowe i ambitne cele.

Początek wiosny to świetna okazja do porządków. Wokół siebie i w sobie. Żeby żyło się przyjemniej, ciekawiej, lepiej.

Też tak macie? I też już nie możecie doczekać się wiosny?















poniedziałek, 15 lutego 2016

Single w związkach

Bycie singlem stało się bardzo modne. Zwolennicy życia w pojedynkę wychwalają swoją niezależność, nieskończone możliwości i święty spokój.



Bo związek wymaga przecież pracy, poświęcenia, energii i czasu, a i tak prędzej czy później wisi nad nim widmo rutyny. O ile prościej jest być singlem. Powiedzieć sobie dość i od nowa zacząć układać swoje życie.

Wchodząc w kolejne relacje mam wrażenie, że niektórzy ludzie przeżywają czasami klasyczny dzień świstaka. Wciąż dają się zwieść romantycznej ekscytacji pierwszych randek, powtarzają te same błędy, coraz więcej oczekują, coraz bardziej wątpią i rozczarowują się relacjami.

Niestety w tym wszystkim bardzo często zapomina się, że najważniejszy związek w życiu każdy tworzy ze sobą samym. Ale nie chodzi tu wcale o egoizm i skupienie tylko na sobie. Raczej o odpowiedzialność za siebie i swoje decyzje, konsekwencję w wyborach, umiejętność asertywnego dawania i brania. Od dobrego związku ze sobą wszystko się tak naprawdę zaczyna.

Osoba dobra dla siebie i kochająca siebie, jest taka sama dla innych - ciepła, życzliwa, pogodna i przyciąga do siebie właśnie takie osoby.

Swego czasu doszłam do wniosku, że wcale nie wystarczy żyć w pojedynkę, by określić się singlem. By nim być, dobrze jest przepracować swoje lęki, określić swoje życiowe cele, wartości i wymagania, znaleźć swoje miejsce w świecie. Samodzielnie i bez podpowiedzi i wziąć za to wszystko pełną odpowiedzialność.

Ale w pojedynkę w pełni można rozwijać się tylko do czasu. Bo to dopiero relacja z drugim człowiekiem uczy dobrego brania i dawania, otwiera na różnorodność świata, pozwala poznać go z różnych perspektyw. Związki to jak dla mnie wyższa szkoła jazdy, kolejny etap w szkole życia, zagadka, ale jednocześnie furtka do zupełnie nowego świata. Podróż, w której idzie się z kimś za rękę przez jakiś czas albo przez całe życie.
Nie sztuką jest być w związku jakimkolwiek i na siłę. Sztuką jest być singlem w związku, cały czas iść swoją drogą i mieć obok kogoś, kto zmierza dokładnie w tym samym kierunku co my.

Też uważacie, że bycie singlem wcale nie jest proste? A może już potraficie się tym cieszyć? Albo czujecie się na tyle silni, że gotowi jesteście dzielić się sobą z innymi?

Zapraszam też do mojego drugiego tekstu o singlach: Single.




sobota, 13 lutego 2016

New Look Christiana Diora ma już prawie 70 lat!

Dokładnie 69 lat temu, 13 lutego 1947 roku Christian Dior przedstawił swoją hitową kolekcję okrzykniętą jako new look. Lansowane przez niego bardzo kobiece kreacje szybko zyskały ogromną popularność na całym świecie, a Dior został bardzo szybko okrzyknięty nowym królem Paryża.






Typowe wyznaczniki stylu Diora i słynnego new look?
  • talia osy,
  • wąskie, zaokrąglone ramiona,
  • rękawy 3/4,
  • rozkloszowane spódnice,
  • obcisłe góry.
Dior lansował długie rękawiczki, buty na grubych obcasach i żakiety z baskinkami - czyli praktycznie wszystko to, co nosi się obecnie. Wraz z jego kolekcjami wróciła moda na kobiecą kobietę - elegancką, szykowną, z klasą, nieco niedostępną, która od razu przyciąga wzrok.

O narodzinach domu mody Dior pisałam więcej na moim drugim blogu:  Na scenę wkracza Dior.

Tak przy okazji, kiedy przypomniała mi się ta ważna w historii mody data, zaczęłam się zastanawiać, ile ubrań w stylu new look mam w swojej szafie. Wyszło mi, że sporo.
A jak to wygląda u Was? Też lubicie stroje wypromowane przez pana Diora już niemal 70 lat temu?





piątek, 12 lutego 2016

Fascynujące wilki (galeria)

Nagła fascynacja wilkami rozpoczęła się u mnie wraz z przeczytaniem książki
"Biegnąca z wilkami". To wyjątkowy zbiór baśni z całego świata z ich wnikliwą analizą. Książka mnie urzekła i będzie jedną z tych, do których będę regularnie wracać. Bo pokazuje jak być dojrzałą, zrozumieć siebie, odkryć w sobie życiową mądrość, ale i nauczyć się słuchać własnej intuicji.



Prawdziwą kobietę wiele łączy z wilczycą - silną, niezależną, łagodną, ale potrafiącą zadbać o siebie i swoich najbliższych, wierną i dumną.

Same wilki zaś to wyjątkowe zwierzęta - piękne, eleganckie, fascynujące i jedyne w swoim rodzaju. Choć niestety lub stety rzadko spotykane.

Owocem wilczej fascynacji jest fantastyczna książka Adama Wajraka "Wilki". To niesamowita opowieść-reportaż polskiego przyrodnika o wilkach z Puszczy Białowieskiej i wilkach w Europie - dawniej i dziś. Wcale nie tak strasznych, jak może się niektórym wydawać.













I jak można się nimi nie zachwycić?



zdjęcia: http://www.freeimages.com/



środa, 10 lutego 2016

Sztuka dobrego życia

Zawsze z zainteresowaniem zatrzymuję się w księgarniach przy regałach poświęconych rozwojowi osobistemu. Większość tytułów zachęca, żeby działać, żyć, wygrywać, brać los w swoje ręce. Duża część z tych książek uczy też odpuszczania sobie złych relacji, wybaczania, przekonuje, że warto zwolnić tempo życia.



Większość z nich poprawia nastrój, ale z motywacją do dobrego życia bywa już różnie. Wiele poradników wpadło już w moje ręce, ale im więcej ich znam, tym częściej dochodzę do wniosku, że powtarzają się w nich te same złote rady na życie.

Niezależnie czy wybierze się książkę z mądrościami z Dalekiego Wschodu, medytacjami, o uważności czy prostocie albo minimalizmie - wszystkie sprowadzają się do tych samych zasad i wartości. Te bardziej egzotyczne pozycje są niezwykle ciekawe, ale i tak najbliższe są mi założenia swojskiego i właściwie starego niemal jak świat stoicyzmu.

O stoicyzmie więcej piszę na moim drugim blogu: sztuka życia według stoików.

***

Od czasu, kiedy trafiłam na "Sztukę życia według stoików" wydanej w serii z żukiem wydawnictwa WAB, nic lepszego z dziedziny samorozwoju nie przeczytałam. To też chyba jedna z niewielu książek - do których chętnie wracam i które zakwalifikowałam do ponownego przeczytania.


Refleksyjna książka na refleksyjny dzień

Karnawał się skończył. Dziś skłania się nas raczej do refleksji - nad życiem, przemijaniem, sensem, tym, co naprawdę ważne. Niektórzy do konstruktywnych wniosków muszą dochodzić przez całe życie. Inni znacznie szybciej doznają olśnienia i odtąd ich życie staje się inne - pełniejsze, bardziej świadome, szczęśliwsze, chociaż naznaczone w jakiś sposób nieuchronną śmiercią.



Na dziś mogę polecić książkę Istoty ulotne. Jest to zbiór opowiadań terapeutycznych napisanych przez cenionego psychiatrę Irvina Yaloma. Krzepiące, mądre, ciepłe, skłaniające do refleksji, ale też zachęcające, by się przebudzić, zebrać w sobie siły, ruszyć do działania i odnaleźć swoje miejsce w życiu.

Wrażenie zrobiło na mnie kilka opowiadań. Refleksjami po lekturze dzielę się na moim blogu: Istoty ulotne

wtorek, 9 lutego 2016

A może by tak wybrać się na duży koncert?

Jeszcze kilkanaście lat temu koncerty wydawały się w Polsce niemal nieosiągalne. Artyści omijali nasz kraj szerokim łukiem, a na swojej trasie zazwyczaj umieszczali tylko najsłynniejsze metropolie w najbogatszych krajach.



Powoli jednak to się zmienia. Co rusz usłyszeć można, że kolejna światowa gwiazda przyjedzie na swój pierwszy koncert do Polski.

To jednak nie tylko zasługa coraz większego zainteresowania imprezami masowymi. Polska nie tylko odcina się od wizji kraju zza żelaznej kurtyny, ale ma również gdzie tych wszystkich słynnych artystów ugościć.

I tak koncerty odbywają się najczęściej w łódzkiej Arenie. Gwiazdy chętnie koncertują też w Hali Stulecia, Katowickim Spodku, na Torwarze w Warszawie, Ergo Arenie w Gdańsku oraz w poznańskiej Arenie czy na Poznańskich Targach. Co roku koncerty odbywają się też na stadionach, które wbrew pozorom doskonale nadały się nie tylko na kolejne mecze w ramach Euro 2012.

Wreszcie dobrze jest też obalić mit, że koncerty są niebezpieczne - to nieprawda. Coraz częściej wyjazdy organizowane są niemal jak dopięte na ostatni guzik wycieczki turystyczne, a na taką imprezę śmiało można wybrać się w większej grupie albo nawet w pojedynkę i doskonale się bawić.

Koszty - różne w zależności od artysty. Bilet nawet na koncert światowej sławy można kupić już za 100 kilka złotych, chociaż niektórzy artyści cenią się znacznie bardziej.

Niezależnie już jednak od cen, na koncert ulubionego wykonawcy warto się wybrać i chociaż ten jeden raz zapomnieć o kosztach i własnym wygodnictwie, żeby tylko stać się częścią wyjątkowego wydarzenia.

Ja bakcyla połknęłam już dawno temu. Moje refleksje o koncertach można znaleźć też na moim drugim blogu: koncertowe echa z hal i stadionów.

Karkonosze 2016 (Weekend w Samotni)


Tylko pozornie w Polsce nie ma zimy. Chociaż próżno jej szukać w wielu miastach, to jednak zaszyła się wysoko w górach.

Ostatni karnawałowy weekend spędziłam w Karnoszach. Zamiast jednak zatrzymywać się w zatłoczonym Karpaczu, tych kilka przepięknych, prawdziwie zimowych przyszło mi spędzić w schronisku Samotnia - malowniczo położonym w kotlinie, na wysokości około 1200 metrów n.p.m.

To idealne miejsce na wypady w góry -  na Śnieżkę, Kopę i inne popularne szlaki.

W dodatku wyjątkowo klimatyczne. Już przestępując próg, można dojść do wniosku, że czas się tu nie tylko zatrzymał, ale w dodatku płynie też zdecydowanie wolniej niż gdziekolwiek indziej.

Jak w każdym tego typu miejscu, również w Samotni można się nie tylko dobrze wyspać i dotlenić, ale i smacznie zjeść. Nic zaś nie smakuje w górach równie dobrze jak ciepła szarlotka.

Pobyt niesamowity i magiczny. I ta zima... mmm...
dopisała wyjątkowo i ani myślę na nią narzekać.

Zapraszam do oglądania galerii z Karkonoszy na moim drugim blogu: Karkonosze 2016.

Ostatki 2016 i weneckie maski

To ostatnia okazja, żeby pochrupać chrusty ubrać wenecką maskę, wybrać się na karnawałowy bal - oczywiście pod warunkiem, że jest się tradycjonalistą.

Nawet jednak jeśli nie podąża się za kalendarzem, to dziś jest idealna okazja, żeby mimo wszystko przenieść się wirtualnie do Wenecji - nie tylko pooglądać maski, ale i czegoś się o nich dowiedzieć.
Weneckie maski z pewnością nie są zwyczajne - niektóre wzory liczą sobie po kilkaset lat, niektóre wiążą się z pewnymi cechami charakteru - jedne są dla psotników, inne dla kobiet, jeszcze inne dla panów. Jedne były piękne, inne przedstawiały zdeformowane ludzkie twarze.
Choć tak charakterystyczne, maski to w rzeczywistości tylko jeden z elementów weneckiego przebrania na karnawał.  Dopasowywano do nich płaszcze, mniej i bardziej wymyślne stroje, kapelusze i rozmaite ozdoby.
Właściwie niemal wszystkie chwyty były dozwolone.

Zainteresowanych zapraszam pod link: Weneckie maski

Najlepsze faworki (tudzież chrusty)

Ten przepis przechwyciłam od babci. Jest banalnie prosty i pozwala wyczarować szybko przepyszne faworki :)

Składniki:
  • 0,5 kg mąki pszennej
  • 1 żółtko
  • szczypta soli
  • 250 ml kwaśnej śmietany
  • olej
  • cukier puder do posypania
Przygotowanie:
Z mąki uformować koło, wbić żółtko, posypać solą, dodać śmietanę i starannie zagnieść. Ciasto podzielić na 3-4 części. Każdą dobrze rozwałkować, potem wyciąć chrusty - w środku każdego zrobić nacięcie i przełożyć przez nie końcówkę.
Na patelni rozgrzać olej. Chrusty smażyć z obu stron, aż staną się rumiane. Osuszyć, i posypać cukrem pudrem.